niedziela, 1 sierpnia 2010

Suzy Lee - "Czarny ptak"


Raptem 30 stron, raptem kilka zdań, raptem 16 rysunków...
Bo książkę dostałam z działu literatury dziecięcej. ...a chłopak śmiał się ze mnie.

"Cień rąk tańczącego dziecka, który oglądamy na stronie tytułowej, przypomina skrzydła ptaka. Już na samym początku historii widzimy, że dziecko i ptak są nierozłączni. Bo nawet wtedy, gdy dziecko i ptak rozstają się, ptak nie odchodzi całkowicie. Dziecko nadal czuje jego obecność."

Niesamowity kontrast pomiędzy bielą a czernią oddaje wewnętrzny świat dziecka - czerń okrywająca niezrozumienie i płacz, oraz biel spowodowana nadzieją i wolnością beztroski. To właśnie w tych kolorach zostaje nam dane zagłębić się w niezwykłą podróż dziewczynki, która po kłótni rodziców wczepia się w skrzydła przyjaciela i leci nad światem, który tak dobrze zna i rozumie. A czarny przyjaciel? Mimo swego koloru otacza dziewczynkę tym, co uzupełnia go od środka, łączy się nierozerwalną nicią przyjaźni, obiecując, że nawet po jego zniknięciu odnajdzie go w sobie - w swoim cieniu.
Tak ukazana historia, niby prosta, niby zwięzła, a jednak nakazuje nam zamknąć oczy i odnaleźć swojego własnego czarnego kruka, dać się porwać i wzbić się ponad szczyty gór, ponad niebiesko czerwone chmury, ponad troski, aby chwilę później zanurkować w nadziei i wewnętrznym szczęściu.
...bo czym byłby świat bez własnej małej tajemnicy?

Na pewno nie jest to historia dla każdego. Na pewno nie każdy zobaczy to, co akurat zobaczyłam ja. Zapewne większość dojrzy jedynie historyjkę o smutnej dziewczynce, która uciekając we własny świat oczekuję, że po jego wyjściu zapomni o troskach oraz bólu.
Do mnie jednak dotarła. Otoczyła swymi czarnymi skrzydłami oddając w ręcę własnych małych marzeń. I właśnie z tą myślą, zauroczona okładką, będę powracać do tej pięknie narysowanej historii - gdyż kreska jest wyjątkowa.

2 komentarze: